sobota, 1 lutego 2014

Kochani :))

Witam wszystkich, którzy czytają mojego bloga. Chciałam ogłosić, że w najbliższym czasie nie pojawi się żaden nowy rozdział. Od razu tłumaczę dlaczego. Chodzi o motywacje. Bardzo mało osób komentuje mojego bloga. Ja się staram jak mogę, żeby wszystko co czytacie miało sens. Jeżeli jest coś co nie pasuje Wam w moim opowiadaniu, proszę nie bójcie się po prostu mi to napiszcie, a ja postaram się do zmienić. Mam nadzieję, że zrozumiecie. 
Jeśli chcecie, żeby pojawił się tutaj jakiś nowy post, to pod ostatnim rozdziałem musi być co najmniej 5 komentarzy. Przepraszam, że stawiam wam wymagania, ale ja muszę mieć motywacje i pewność, że to co czytacie Wam się podoba. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć do mnie o to pretensji. 
Pozdrawiam wszystkich i  liczę, że zrozumiecie :)

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 10.

- Proszę rozgość się - powiedziałam do Harry'ego, kiedy weszliśmy do salonu - Czego się napijesz ?
- A co proponujesz ?
- Kawa, herbata, sok pomarańczowy... no chyba, że wolisz coś mocniejszego - dodałam po chwili ze śmiechem.
- Sok wystarczy - odpowiedział.
Ruszyłam do kuchni, mijając po drodze jadalnie i skierowałam się do lodówki wyciągając z niej karton soku pomarańczowego. Z szafki nad jednym z blatów wyciągnęłam dwie szklanki i talerzyk na ciasteczka, które kupiłam w drodze powrotnej do domu. Wyciągnęłam tace i położyłam na niej szklane naczynia i wróciłam do pokoju, w którym mój towarzysz już czekał wygodnie rozłożony na kanapie.
- Proszę bardzo, oto sok i coś na przekąskę - uśmiechnęłam się do niego w najmilszy sposób jaki tylko umiałam, mimo, że mój dzisiejszy humor nie był najwspanialszy.
Popatrzyłam na chłopaka, który cały czas rozglądał się po pomieszczeniu.
- Czemu się tak przyglądasz ? - zapytałam
- Bardzo mi się tutaj podoba. Sama to wszystko urządzałaś - wskazał ruchem ręki najbliższy obszar mojego domu.
- Nie moja matka - nienawidziłam rozmawiać o mojej matce, a przynajmniej w tym momencie, kiedy miałam na głowie ważniejsze sprawy niż jej wyjazd, który jak mi się wydaje miał swój powód. Chłopak chyba zauważył, że jest to dla mnie wrażliwy temat, więc zapytał:
- Tak właściwie co się stało,że nie mogłaś do mnie napisać ? - wypowiedział to pytanie pół żartem, pół serio.
Opowiedziałam mu wszystko od początku do końca, a brunet co chwilę kiwał ze zrozumieniem głową. Podczas mojego monologu nie odezwał się ani razu, nie zadał ani jednego pytania. Cały czas się na mnie patrzył i słuchał. Kiedy się skończyłam wreszcie wydobył z siebie jakieś słowa. Co za ulga, bo pomyślałam, że może przeze mnie   stracił głos - śmiałam się w duchu.
- To rzeczywiście masz problem - nie powiedział, nic więcej, prawdę mówiąc nawet na to nie liczyłam, pewnie nawet nie obchodziło go co teraz zrobię. On miał swoje życie ja swoje a pogadał, ze mną tylko z grzeczności. Po co więc do mnie przyszedł ?
- Posłuchaj... - zaczął- nie mam zielonego pojęcia jak Ci pomóc, ale mam duże znajomości w biznesie, pogadam z kim trzeba i wtedy będziemy myśleć - o... chyba się przeliczyłam, ale dlaczego mi pomaga ?
- Nie Harry, nie chcę się Cię zadręczać swoimi problemami. Masz swoje życie i swoje zmartwienia, po co Ci jeszcze moje ? - to było raczej pytanie retoryczne, na które nie zamierzałam uzyskać odpowiedzi, lecz loczek postanowił inaczej.
- Ale ja chcę Ci pomóc, więc nie marudź.
- Ale...
- Żadnych "ale" pomogę i koniec - chyba nie miałam się co z nim kłócić, bo zdawałam sobie sprawę, że nie wygram.
- Już późno, będę się zbierał - spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 10. Jejku jak ten czas szybko leci.
- Nie ma mowy, nie wypuszczę Cię, bez kolacji.
- Nie trudź się zjem coś w domu - wstał i ruszył w stronę wyjścia. Złapałam go w ostatnim momencie z nadgarstek.
- Ty pomagasz mi więc pozwól mi się jakoś odwdzięczyć. Zjemy kolację i wtedy będziesz mógł wyjść - uśmiechnęłam się do niego.
- Chyba nie mam wyjścia..- zaczął, ale mu przerwałam
- Raczej nie, więc ściągaj z powrotem tą kurtkę i chodź do kuchni. Trochę mi pomożesz.
- Już się robi - stanął na baczność, przez co zaczęłam się śmiać.

***

Po zjedzeniu bardzo miłej kolacji z Harrym pożegnaliśmy się i chłopak wrócił do domu. Obiecał, że odezwie się, jeżeli będzie coś wiedział w sprawie schroniska to się odezwie. Po tym cały siedzeniu w zupełności odechciało mi się spać. Poszłam do kuchni, nastawiłam wodę na herbatę i wróciłam do salonu, włączyć laptopa. Pierwsze co zrobiłam to otworzyłam facebooka i pocztę. Weszłam na jeden z portali plotkarskich. Nigdy tego nie robiłam, bo mnie do tego nie ciągnęło. Po otworzeniu strony, od razu pożałowałam, że to zrobiłam. Na stronie głównej znajdowało się zdjęcie Harry'ego i mnie na lotnisku, kiedy się z nim żegnałam, a potem jak wsiadałam do jego samochodu. 
 " Harry Styles sławny piosenkarz z zespołu One Direction i jego nowa zdobycz. Kim jest tajemnicza dziewczyna. To nowa sympatia naszej, gwiazdy, czy raczej przelotny romansik ? " 
- Co ? Nowa sympatia, czy przelotny romansik ? Co to znowu za bzdury. - Zdenerwowana szybko zamknęłam komputer i poszłam dokończyć sobie herbatę.
- Koszmarny dzień idę spać - wzięłam kubek w rękę i ruszyłam do do sypialni. Wzięłam swoją fioletową koszulkę do spania i krótkie spodenki i poszłam do łazienki zmyć z siebie brudy dzisiejszego dnia.
Kiedy wyszłam poczułam się o wiele lepiej.Posmarowałam jeszcze ręce kremem. Kiedy kładłam się już do łóżka dostałam sms'a :
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
Kiedy już prawie zasypiałam, zastanawiałam się skąd on może mieć mój numer. Po chwili uświadomiłam sobie, że Harry to człowiek sukcesu i może mieć wszystko, co tylko zechce.

***



sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 9.

Obudziły mnie jasne promienie słońca, wpadające przez duże okno w moim pokoju. Byłam już wczoraj tak zmęczona, że nie chciało mi się podchodzić do okna i zasłaniać żaluzji. Ledwo doczłapałam się do pokoju, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
Przeciągnęłam się i spojrzałam na cyfrowy zegarek, który wskazywał 8:01. Za godzinę musiałam znaleźć się w schronisku, nie czekając na nic więcej wstałam, skierowałam się do jednych z drzwi z mojego pokoju, prowadzących do garderoby. Wzięłam wszystko co było mi potrzebne i podeszłam do drzwi, za którymi znajdowała się łazienka. Zrzuciłam z siebie ubranie, w którym spałam, weszłam pod prysznic i odkręciłam zawór z ciepłą wodą. Ciepła ciecz spłynęła po moim ciele, sprawiając, że poczułam się cudownie. Wzięłam do ręki mój ulubiony truskawkowy płyn, nalałam trochę na gąbkę, po czym zaczęłam myć swoje ciało. Kiedy już skończyłam brać prysznic, osuszyłam  się i owinęłam ręcznikiem. Podeszłam do jednej z szafek i wyjęłam z niej suszarkę do włosów. Po skończeni tej czynności, kiedy włosy były już idealnie suche, ubrałam się. Umalowałam się jeszcze delikatnie i wyszłam z pomieszczenia. Przejrzałam się  w wielkim lustrze wiszącym w mojej sypialni i stwierdziłam, że całkiem ładnie wyglądam. Zabrałam z pokoju  torebkę do której wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam do kuchni.
Wchodząc do pomieszczenia położyłam torebkę na blacie i włączyłam ekspres i już po chwili moja kawa była gotowa. Upiłam łyk z mojego ulubionego kubka i poczułam ulgę 
- Tak właśnie tego było mi trzeba - powiedziałam sama do siebie. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją, w celu znalezienia czegoś do jedzenia... na próżno - Zjem coś na mieście. 
Już miałam wychodzić z domu, kiedy usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni kurtki i spojrzałam na wyświetlacz. "Szefowa"
- Ciekawe, czego może chcieć ode mnie o tak wczesnej porze - nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha - Słucham ? - odezwałam się
- Katherine jesteś już w pracy - zapytała
- Nie właśnie miałam wyjeżdżać, a czy coś się stało ?
- W zasadzie tak, ale to nie jest rozmowa na telefon. Jak tylko dojedziesz na miejsce, przyjdź do mojego biura.- powiedziała i się rozłączyła.
- Dobrze - zawsze oschła i zimna w rozmowach z ludźmi. Taka właśnie była moja szefowa - No nic to jadę. Wyszłam i zamknęłam do na klucz. Stanęłam na swoim podjeździe i wyciągnęłam z torebki pilota do otwierania bramy garażowej i tej prowadzącej do mojego domu. Wsiadałam do swojego Audi R8 i odpaliłam samochód.

Po 15 minutach byłam już na miejscu. O dziwo nie było dzisiaj korków, więc dotarłam tutaj w miarę szybko. 
- Witaj Emily - przywitałam się z dziewczyną
- Hej Kate, dawno się nie widziałyśmy - zawsze uśmiechnięta i pełna siły do życia - szefowa już na Ciebie czeka.
- Właśnie, wiesz o co może jej chodzić ?
- Nie, nie mam zielonego pojęcia. Wpadał tutaj jak burza i rzuciła tylko krótkie "jestem u siebie" - odpowiedziała i zaczęłam się śmieć. Szybko do niej dołączyłam.
- Czyli nic nowego - skwitowałam krótka - Dobra idę - wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę jej gabinetu. Za plecami usłyszałam tylko "Powodzenia" wypowiedziane przez Emily.

*** 
30 minut później
- Nie wierzę, po prostu nie wierze !!!- wyszłam z pomieszczenia i zdenerwowana jak jeszcze nigdy.
- Jejku, co się stało - dopytywała się Emily, widząc moją złość.
- Wiesz czego się właśnie dowiedziałam ? - pokręciła przecząco głową - Że jestem nową szefową schroniska.
- No to raczej powinnaś się cieszyć.
- Pewnie tak, ale to nie koniec. Dowiedziałam się jeszcze, że schronisko zostanie zlikwidowane.
- Co !?
- Właśnie to co słyszysz. Powiedziała, że jeżeli do końca miesiąca nie znajdę lokalu zastępczego wszystkie psy zostaną puszczone wolno. Rozumiesz WOLNO !!!!
- Ale, dlaczego ? 
- Steph, wyjeżdża na stałe za granicę i sprzedaj budynek. Zamiast schroniska powstanie tutaj jakieś centrum handlowe, czy coś podobnego - już nie wiedziałam, czy mam krzyczeć, czy płakać.
- Ale nie dasz rady znaleźć nowego miejsca dla tych zwierząt do końca miesiąca. Pzrecież to tylko dwa tygodnie - dziewczyna sama nie mogła uwierzyć, w to co jej właśnie mówię.
- Dlatego chciałabym Cię prosić o pomoc - popatrzyłam na nią próbując się uśmiechnąć.
- Oczywiście możesz liczyć na moją pomoc - powiedziała i mocno mnie przytuliła.

***
Kiedy dojechałam do domu. Jedyne o czym marzyłam do wziąć gorącą odprężającą kąpiel. Ale jednak te plany nie były mi dane. Na schodkach, przed moim domem siedział... Harry. Wstał, kiedy zobaczył mnie idącą w jego stronę.
- Co ty tutaj robisz ?-  zapytaąłm
- Mnie też miło Cię widzieć - uśmiechnął się łobuzersko.
- Wybacz, ale jestem strasznie zmęczona.
- Dlaczego nie napisałaś ?
- Nie miałam do tego głowy Harry, stało się coś strasznego i nie wiem czy sobie poradzę.
- O.. rozumiem, chcesz o tym porozmawiać ? - zapytał
- Przyda mi się ktoś,komu będę mogła się wygadać - uśmiechnęłam się, otworzyłam drzwi i wpuściłam chłopaka do środka.