sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 9.

Obudziły mnie jasne promienie słońca, wpadające przez duże okno w moim pokoju. Byłam już wczoraj tak zmęczona, że nie chciało mi się podchodzić do okna i zasłaniać żaluzji. Ledwo doczłapałam się do pokoju, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
Przeciągnęłam się i spojrzałam na cyfrowy zegarek, który wskazywał 8:01. Za godzinę musiałam znaleźć się w schronisku, nie czekając na nic więcej wstałam, skierowałam się do jednych z drzwi z mojego pokoju, prowadzących do garderoby. Wzięłam wszystko co było mi potrzebne i podeszłam do drzwi, za którymi znajdowała się łazienka. Zrzuciłam z siebie ubranie, w którym spałam, weszłam pod prysznic i odkręciłam zawór z ciepłą wodą. Ciepła ciecz spłynęła po moim ciele, sprawiając, że poczułam się cudownie. Wzięłam do ręki mój ulubiony truskawkowy płyn, nalałam trochę na gąbkę, po czym zaczęłam myć swoje ciało. Kiedy już skończyłam brać prysznic, osuszyłam  się i owinęłam ręcznikiem. Podeszłam do jednej z szafek i wyjęłam z niej suszarkę do włosów. Po skończeni tej czynności, kiedy włosy były już idealnie suche, ubrałam się. Umalowałam się jeszcze delikatnie i wyszłam z pomieszczenia. Przejrzałam się  w wielkim lustrze wiszącym w mojej sypialni i stwierdziłam, że całkiem ładnie wyglądam. Zabrałam z pokoju  torebkę do której wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam do kuchni.
Wchodząc do pomieszczenia położyłam torebkę na blacie i włączyłam ekspres i już po chwili moja kawa była gotowa. Upiłam łyk z mojego ulubionego kubka i poczułam ulgę 
- Tak właśnie tego było mi trzeba - powiedziałam sama do siebie. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją, w celu znalezienia czegoś do jedzenia... na próżno - Zjem coś na mieście. 
Już miałam wychodzić z domu, kiedy usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni kurtki i spojrzałam na wyświetlacz. "Szefowa"
- Ciekawe, czego może chcieć ode mnie o tak wczesnej porze - nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha - Słucham ? - odezwałam się
- Katherine jesteś już w pracy - zapytała
- Nie właśnie miałam wyjeżdżać, a czy coś się stało ?
- W zasadzie tak, ale to nie jest rozmowa na telefon. Jak tylko dojedziesz na miejsce, przyjdź do mojego biura.- powiedziała i się rozłączyła.
- Dobrze - zawsze oschła i zimna w rozmowach z ludźmi. Taka właśnie była moja szefowa - No nic to jadę. Wyszłam i zamknęłam do na klucz. Stanęłam na swoim podjeździe i wyciągnęłam z torebki pilota do otwierania bramy garażowej i tej prowadzącej do mojego domu. Wsiadałam do swojego Audi R8 i odpaliłam samochód.

Po 15 minutach byłam już na miejscu. O dziwo nie było dzisiaj korków, więc dotarłam tutaj w miarę szybko. 
- Witaj Emily - przywitałam się z dziewczyną
- Hej Kate, dawno się nie widziałyśmy - zawsze uśmiechnięta i pełna siły do życia - szefowa już na Ciebie czeka.
- Właśnie, wiesz o co może jej chodzić ?
- Nie, nie mam zielonego pojęcia. Wpadał tutaj jak burza i rzuciła tylko krótkie "jestem u siebie" - odpowiedziała i zaczęłam się śmieć. Szybko do niej dołączyłam.
- Czyli nic nowego - skwitowałam krótka - Dobra idę - wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę jej gabinetu. Za plecami usłyszałam tylko "Powodzenia" wypowiedziane przez Emily.

*** 
30 minut później
- Nie wierzę, po prostu nie wierze !!!- wyszłam z pomieszczenia i zdenerwowana jak jeszcze nigdy.
- Jejku, co się stało - dopytywała się Emily, widząc moją złość.
- Wiesz czego się właśnie dowiedziałam ? - pokręciła przecząco głową - Że jestem nową szefową schroniska.
- No to raczej powinnaś się cieszyć.
- Pewnie tak, ale to nie koniec. Dowiedziałam się jeszcze, że schronisko zostanie zlikwidowane.
- Co !?
- Właśnie to co słyszysz. Powiedziała, że jeżeli do końca miesiąca nie znajdę lokalu zastępczego wszystkie psy zostaną puszczone wolno. Rozumiesz WOLNO !!!!
- Ale, dlaczego ? 
- Steph, wyjeżdża na stałe za granicę i sprzedaj budynek. Zamiast schroniska powstanie tutaj jakieś centrum handlowe, czy coś podobnego - już nie wiedziałam, czy mam krzyczeć, czy płakać.
- Ale nie dasz rady znaleźć nowego miejsca dla tych zwierząt do końca miesiąca. Pzrecież to tylko dwa tygodnie - dziewczyna sama nie mogła uwierzyć, w to co jej właśnie mówię.
- Dlatego chciałabym Cię prosić o pomoc - popatrzyłam na nią próbując się uśmiechnąć.
- Oczywiście możesz liczyć na moją pomoc - powiedziała i mocno mnie przytuliła.

***
Kiedy dojechałam do domu. Jedyne o czym marzyłam do wziąć gorącą odprężającą kąpiel. Ale jednak te plany nie były mi dane. Na schodkach, przed moim domem siedział... Harry. Wstał, kiedy zobaczył mnie idącą w jego stronę.
- Co ty tutaj robisz ?-  zapytaąłm
- Mnie też miło Cię widzieć - uśmiechnął się łobuzersko.
- Wybacz, ale jestem strasznie zmęczona.
- Dlaczego nie napisałaś ?
- Nie miałam do tego głowy Harry, stało się coś strasznego i nie wiem czy sobie poradzę.
- O.. rozumiem, chcesz o tym porozmawiać ? - zapytał
- Przyda mi się ktoś,komu będę mogła się wygadać - uśmiechnęłam się, otworzyłam drzwi i wpuściłam chłopaka do środka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz