
Wchodząc do pomieszczenia położyłam torebkę na blacie i włączyłam ekspres i już po chwili moja kawa była gotowa. Upiłam łyk z mojego ulubionego kubka i poczułam ulgę
- Tak właśnie tego było mi trzeba - powiedziałam sama do siebie. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją, w celu znalezienia czegoś do jedzenia... na próżno - Zjem coś na mieście.
Już miałam wychodzić z domu, kiedy usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni kurtki i spojrzałam na wyświetlacz. "Szefowa"
- Ciekawe, czego może chcieć ode mnie o tak wczesnej porze - nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha - Słucham ? - odezwałam się
- Katherine jesteś już w pracy - zapytała
- Nie właśnie miałam wyjeżdżać, a czy coś się stało ?
- W zasadzie tak, ale to nie jest rozmowa na telefon. Jak tylko dojedziesz na miejsce, przyjdź do mojego biura.- powiedziała i się rozłączyła.
- Dobrze - zawsze oschła i zimna w rozmowach z ludźmi. Taka właśnie była moja szefowa - No nic to jadę. Wyszłam i zamknęłam do na klucz. Stanęłam na swoim podjeździe i wyciągnęłam z torebki pilota do otwierania bramy garażowej i tej prowadzącej do mojego domu. Wsiadałam do swojego Audi R8 i odpaliłam samochód.
Po 15 minutach byłam już na miejscu. O dziwo nie było dzisiaj korków, więc dotarłam tutaj w miarę szybko.
- Witaj Emily - przywitałam się z dziewczyną
- Hej Kate, dawno się nie widziałyśmy - zawsze uśmiechnięta i pełna siły do życia - szefowa już na Ciebie czeka.
- Właśnie, wiesz o co może jej chodzić ?
- Nie, nie mam zielonego pojęcia. Wpadał tutaj jak burza i rzuciła tylko krótkie "jestem u siebie" - odpowiedziała i zaczęłam się śmieć. Szybko do niej dołączyłam.
- Czyli nic nowego - skwitowałam krótka - Dobra idę - wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę jej gabinetu. Za plecami usłyszałam tylko "Powodzenia" wypowiedziane przez Emily.
***
30 minut później
- Nie wierzę, po prostu nie wierze !!!- wyszłam z pomieszczenia i zdenerwowana jak jeszcze nigdy.
- Jejku, co się stało - dopytywała się Emily, widząc moją złość.
- Wiesz czego się właśnie dowiedziałam ? - pokręciła przecząco głową - Że jestem nową szefową schroniska.
- No to raczej powinnaś się cieszyć.
- Pewnie tak, ale to nie koniec. Dowiedziałam się jeszcze, że schronisko zostanie zlikwidowane.
- Co !?
- Właśnie to co słyszysz. Powiedziała, że jeżeli do końca miesiąca nie znajdę lokalu zastępczego wszystkie psy zostaną puszczone wolno. Rozumiesz WOLNO !!!!
- Ale, dlaczego ?
- Steph, wyjeżdża na stałe za granicę i sprzedaj budynek. Zamiast schroniska powstanie tutaj jakieś centrum handlowe, czy coś podobnego - już nie wiedziałam, czy mam krzyczeć, czy płakać.
- Ale nie dasz rady znaleźć nowego miejsca dla tych zwierząt do końca miesiąca. Pzrecież to tylko dwa tygodnie - dziewczyna sama nie mogła uwierzyć, w to co jej właśnie mówię.
- Dlatego chciałabym Cię prosić o pomoc - popatrzyłam na nią próbując się uśmiechnąć.
- Oczywiście możesz liczyć na moją pomoc - powiedziała i mocno mnie przytuliła.
***
Kiedy dojechałam do domu. Jedyne o czym marzyłam do wziąć gorącą odprężającą kąpiel. Ale jednak te plany nie były mi dane. Na schodkach, przed moim domem siedział... Harry. Wstał, kiedy zobaczył mnie idącą w jego stronę.
- Co ty tutaj robisz ?- zapytaąłm
- Mnie też miło Cię widzieć - uśmiechnął się łobuzersko.
- Wybacz, ale jestem strasznie zmęczona.
- Dlaczego nie napisałaś ?
- Nie miałam do tego głowy Harry, stało się coś strasznego i nie wiem czy sobie poradzę.
- O.. rozumiem, chcesz o tym porozmawiać ? - zapytał
- Przyda mi się ktoś,komu będę mogła się wygadać - uśmiechnęłam się, otworzyłam drzwi i wpuściłam chłopaka do środka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz