wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 2.

- Kochana, uspokój się, płacz Ci w niczym nie pomoże - Nicola starała się mnie pocieszać na tyle na ile była w stanie
- Wiem, ale ja...przecież... ona nie mogła tak po prostu odejść - łzy same napływały mi do oczu
- Ale przecież zostawiła Ci wszystko... Tak ? 
- N niby tak, ale przecież z mojej pensji w schronisku nie utrzymam całego domu - koszmar, czułam się jak w straszny śnie, z którego zaraz się obudzę i wszystko będzie jak dawniej.
- Posłuchaj, teraz to ty musisz się opanować i przestać płakać, bo zaraz idziesz do pracy - Nicola zawsze logicznie myślała. W naszym towarzystwie to ja zawsze byłam tą mniej rozgarniętą. 
- Masz rację, zaraz wychodzę do pracy i muszę jakoś w miarę normalnie wyglądać. A tak w ogóle to...która jest godzina ?
- 9:32 , a na którą masz do schroniska - zapytała basowym głosem Nicola
- Na 10:00 i boję się, że się spóźnię - zaczęłam latać po domu szukając kluczyków i i dokumentów do samochodu. - Trzeba było się nad sobą dużej użalać Katherino Jenkins. - Nicki podrzucić Cię gdzieś do miasta ? - zapytałam
- Nie dzięki mam tu nie daleko spotkanie biznesowe, więc przejdę się na nogach - tak zapomniałam, że ona i jej mama prowadzą wspólny biznes i Nicola czasami chodzi z nią na takie spotkania. A tak poza tym moja przyjaciółka studiuje architekturę krajobrazu i jest w tym naprawdę dobra. Poza tym wydaję mi się, że ona naprawdę lubi się tym zajmować.
- Dobra, w takim radzie spotkamy się potem tak ?
- Tak jasne. To w tej kawiarni za rogiem, może być ?
- Tak jasne, w takim razie do zobaczenia - powiedziałam i posłałam jej uśmiech na jaki było mnie stać w tak smutnej sytuacji w jakiej się znalazłam.
*
Weszłam do niedużego pomieszczenia, w którym znajdowała się recepcja, gdzie wypełniało się formularze adopcyjne. W rogu pod oknem w tym samym pomieszczeniu stały dwa dwa czerwone krzesła i niewielki stoliczek. Można tam było usiąść i poczekać na swojego adoptowanego zwierzaka.
- Cześć Emily - przywitałam się z naszą recepcjonistką. Była to najmłodsza pracownica jaka tu pracowała.
- Witam Kate, wyglądasz dzisiaj jakoś inaczej niż zwykle, czy coś się stało - zauważyła, zresztą kto by nie zauważył tych zaczerwienionych oczu.
- Tak wszystko ok, ale jakoś dzisiaj jakoś źle spałam.
- Dobra my tu gadu, gadu a twój ulubieniec już nie może się ciebie doczekać.
- Tak idę. 
Gdy tylko weszłam do pomieszczenia, gdzie ogólnie mieszkały wszystkie bezpańskie psy, wyskoczył ze swojego koszyka i zmierzał w moim kierunku. 
- Cześć kochany. Widzę, że nie mogłeś się już doczekać mojego przyjazdu co ?

 - Kate, ja wiem, że najchętniej nie rozstawałabyś się ze swoim kundelkiem, ale czeka na Ciebie nie mała kolejka osób chcących zaadoptować zwierzaki.
-Już idę - powiedziałam i wróciłam do recepcji i... zamarłam. To nie była mała kolejka, ale gigantyczna. 
- Wydaje mi się, że ten dzień będzie bardzo. bardzo długi - powiedziałam pod nosem i zabrałam się do oprowadzania zainteresowanych po schronisku. 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 1.

        Obudziłam się dosyć wcześnie. Nie potrafiłam jakoś spać. Miałam dziwne wrażenie, że dzisiejszy dzień będzie zupełną odskocznią od całej reszty dni w tym miesiącu. Leżąc na łóżku doszłam do wniosku, że czas ostatnio leci bardzo szybko. Przecież ja w ogóle nie mam dla siebie odpoczynku. Praca w schronisku pochłania mnie całkowicie. Całe szczęście, że mieszkam razem z mamą. Ona mi trochę pomaga. Nie wiem co ja bym bez niej zrobiła.
        Spojrzałam na zegarek. Była godzina 8:30. Mam jeszcze trochę czasu. Do pracy miałam na 10:00, ale postanowiłam wstać wcześniej i może zrobić pranie. Wstałam i naszykowałam sobie rzeczy do ubrania i poszłam w stronę łazienki.Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół do kuchni. 
- Cześć mamo ! - krzyknęłam i skierowałam się  w stronę kuchni. Cisza.... może jeszcze śpi. Nie... przecież ona zawsze wstaje bardzo wcześnie, ale mimo wszystko postanowiłam zajrzeć do jej sypialni. Pusto... łóżko było zaścielone.
- Pewnie poszła do sklepu. - nie zawracałam sobie głowy gdzie jest, pewnie przecież zaraz wróci. Nie tracąc więcej czasu poszłam do kuchni i naszykowałam sobie kanapki - teraz do zjedzenia i na później do pracy. Siadłam do stołu i już zabrałam się do skonsumowania mojego śniadania, gdy zobaczyłam, że na stole leży kartka, na której była napisane "Dla Katherine"
       Otwierając go nie wiedziałam, że ta wiadomość którą tam znajdę zmieni całe moje życie i spojrzenie na świat. Zaczęłam czytać:"Kochana córeczko !"
- Nie to przecież nie możliwe... przecież, nie !!...to na pewno tylko zły sen i zaraz się pewnie obudzę. Dla przyśpieszenia tego uszczypnęłam się dosyć mocno w rękę.
- Aua - zabolało, ale nic nie pomogło. Dalej siedziałam przy stole, a w drżących dłoniach trzymałam list od mamy. Ale dlaczego to zrobiła ? Z oczu napływały mi coraz większe łzy. Cały czas w domu zachowywała się normalnie i nie dawała żadnych oznak, że coś jest nie tak, a ty nagle... coś takiego. I o jakich sprawach nie powinna ze mną rozmawiać ? Czy ma jakieś kłopoty ? Nie mogłam znieść myśli, że opuściła mnie. Nie zastanawiając się dłużej wybrałam na komórce numer do przyjaciółki. Nicole zawsze nosiła telefon przy sobie i odebrała już po dwóch sygnałach.
- Nicole... możesz do mnie.... teraz przyjechać... stało się...stało się coś strasznego, ale...ale to nie jest rozmowa na telefon. Proszę Cię...ja...muszę z kimś porozmawiać. - zakończyłam rozmowę i rozryczałam się jak małe dziecko, któremu zabrano jego ulubioną zabawkę. 
---------------
Tak jak mówiłam dodaję pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Wiem, że jest krótki, ale życzę miłego czytania :D

sobota, 27 kwietnia 2013

Prolog

        Kochan Córeczko !
Jeżeli to czytasz, to znaczy, że już wstałaś.. Pewnie to co tu przeczytasz nie będzie dla Ciebie zbytnio zrozumiałe i w pewnym momencie jeszcze to do Ciebie nie dotrze, ale to prawda. Muszę Cię opuścić i pewnie sobie pomyślisz, że muszę wyjechać na jakiś czas poukładać swoje sprawy z odejściem ojca. Odchodzę. Proszę Cię nie płacz. Dla mnie to też nie jest proste, opuszczać swoje dziecko na zawsze, ale wiem, że takie rozwiązanie będzie najlepsze jak dla mnie tak i dla Ciebie. Są pewne sprawy w życiu, o których rodzice nie powinni rozmawiać ze swoimi dziećmi i właśnie dlatego opuszczam Cię. Jesteś już dorosła i wierzę, że sobie poradzisz. Zostawiam Ci dom, auto, oraz dostęp do konta w banku. Nie dzwoń do mnie, zresztą nawet jeżeli byś chciała i tak się nie dodzwonisz. Jesteś moim jedynym dzieckiem i zrobiłabym dla Ciebie wszystko. Pamiętaj, że bardzo Cię kocham. Życzę Ci szczęści w życiu i żebyś odnalazła swoją drogę.
                                                                         Twoja już tęskniąca i kochająca mama.
------------------------------------------
Wybaczcie, że taki krótki, ale nie miałam pomysłu co jeszcze napisać. Rozdział pierwszy dodam już niedługo, a tymczasem komentujcie i dodawajcie się do obserwatorów :D